Kształcenie i certyfikacja arteterapeutów – Krzysztof Stachyra

         Minęło wiele lat od czasu, kiedy powołano w Polsce pierwsze studia w zakresie najbardziej popularnej formy terapii przez sztukę, a mianowicie muzykoterapii (stało się to w 1973 roku). W późniejszym czasie zaczęły pojawiać się nowe kierunki, spośród których najczęściej spotykanym – obok muzykoterapii – jest obecnie arteterapia. Niestety pomimo lat, jakie upłynęły od pierwszych prób przygotowywania profesjonalnej kadry terapeutów oraz przemian jakie w tym czasie zaszły w organizacji kształcenia i pracy terapeutów na całym świecie – w Polsce praktycznie nic się w tej kwestii nie zmieniło. Oficjalnie dążymy do uznania zawodu arteterapeuty, muzykoterapeuty, podkreślane jest to przez wielu mówców na każdej konferencji związanej z tą tematyką, jednak – co należy z przykrością zauważyć – na słowach się kończy i praktycznie brak jest realnych działań prowadzonych do osiągnięcia tego celu. Niezbędne jest wypracowanie odpowiednich standardów w zakresie kształcenia arteterapeutów, zaś kolejnym etapem – przygotowanie systemu ich certyfikacji.
W chwili obecnej nie ma w Polsce realnego nadzoru nad instytucjami kształcącymi terapeutów przez sztukę, a także działaniami podejmowanymi przez osoby, które już są takimi terapeutami lub do takiego miana pretendują. Potrzebny jest system, który sprawi, że różne formy terapii przez sztukę będą mogły zyskać odpowiedni status, będą rozpoznawane i uznawane przez specjalistów z innych dziedzin. Dla rozwoju arteterapii, muzykoterapii i innych form terapii przez sztukę niezbędne jest wypracowanie odpowiednio wysokich standardów kształcenia i stworzeniu przejrzystego, a zarazem efektywnego systemu, który z jednej strony zapewni możliwości ciągłego doskonalenia umiejętności zawodowych terapeutów, możliwość rozwoju dziedziny, z drugiej zaś da wszystkim czytelny sygnał, że te formy terapii są w Polsce traktowana poważnie, a wykwalifikowani arteterapeuci mogą być realnymi partnerami dla placówek leczniczych, czy Narodowego Funduszu Zdrowia.
Na dzień dzisiejszy praktycznie każdy może stworzyć własny program kształcenia. Pod szyldem muzykoterapii czy arteterapii przekazywana jest profesjonalna, sprawdzona naukowo wiedza, ale równie często spotkać można kursy, na których takimi nazwami określa się praktyki mające z wiedzą naukową, praktyką, a nawet logiką zgoła niewiele wspólnego. Przy tym z przykrością należy zauważyć, że praktycznie żaden z programów kształcenia terapeutów przez sztukę nie uwzględnia w swoim programie superwizji ani terapii własnej kandydata (choć próby takie są prowadzone na Uniwersytecie Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie oraz Akademii Muzycznej w Katowicach). Nie został również wypracowany przejrzysty i obiektywny system certyfikacji arteterapeutów, który opierałby się na rzeczywistych, a nie deklarowanych kompetencjach osób przystępujących do certyfikacji. Takie możliwości daje moim zdaniem jedynie egzamin certyfikacyjny, na którym – w myśl przedstawionej propozycji – abiturient prezentowałby studium przypadku z danym pacjentem/klientem. Ta forma weryfikacji wydaje się najlepsza również ze względu na fakt, że jednocześnie daje podstawy do bieżącej kontroli poziomu kształcenia polskich uczelni oferujących w swoim programie studia z zakresu różnych form terapii przez sztukę. O poziomie absolwentów, a tym samym o jakości kształcenia świadczyłyby po prostu wyniki egzaminu certyfikacyjnego.
  Proponowany przez Polskie Stowarzyszenie Terapii Przez Sztukę system, choć w niniejszym tekście opisany został na przykładzie muzykoterapii, jest uniwersalny i może odnosić się do przygotowania terapeutów innych form terapii przez sztukę. Składa się on z kilku etapów.
Punktem wyjścia jest odpowiedni dobór kandydatów na muzykoterapeutów. Nie każdy nadaje się na terapeutę, dlatego odpowiednie testy lub rozmowa kwalifikacyjna powinna wyeliminować z grona kandydatów na terapeutów osoby, które z racji znaczących zaburzeń psychicznych czy innych ważnych powodów, nie będą mogły w przyszłości sprostać wymaganiom stawianym muzykoterapeutom.
Po wstępnej selekcji kandydatów następuje szkolenie osób ubiegających się o otrzymanie tytułu muzykoterapeuty. Niezbędne wydaje się tutaj opracowanie standardów kształcenia, w ramach których określana byłaby tzw. grupa przedmiotów podstawowych (kierunkowych) obowiązującą na wszystkich kierunkach studiów muzykoterapii w Polsce. Program kształcenia opracowywany byłby tak jak ma to miejsce obecnie – autonomicznie przez poszczególne instytucje edukacyjne, lecz musiałby zawierać grupę treści wskazanych przez zespół ekspertów (tzw. Radę Programową) jako podstawowe, ewentualnie zatwierdzany byłby przez Radę Programową pod kątem zawartych treści. Należy jednak podkreślić, że powinniśmy dążyć do wypracowania standardów kształcenia, ale stanowczo unikać standaryzacji. Każda uczelnia dysponuje inną kadrą ludzi posiadających różne kwalifikacje, w związku z tym zasadne byłoby umiejętne tego wykorzystanie. Jeśli istnieje możliwość zaproszenia do współpracy wybitnych specjalistów z dziedzin pokrewnych, z pewnością warto z tego skorzystać. Dzięki temu tworzy się niepowtarzalny program i specyfikę studiów.
Proces kształcenia wymagałby praktycznych zajęć klinicznych, w których studenci początkowo braliby udział jako obserwatorzy i uczestnicy, następnie włączeni zostaliby jako współterapeuci uczestniczący również w procesie planowania, a dopiero na ostatnim etapie mogliby samodzielnie prowadzić sesje (pod specjalistyczną superwizją).
Przedmiotem opiniowania studiów lub kursu muzykoterapii przez Radę Programową powinien być nie tylko program i organizacja systemu kształcenia, ale i odpowiednie kwalifikacje osoby prowadzącej dany przedmiot. Na cóż świetnie napisany program, który realizowany jest przez niekompetentne osoby?
Kolejnym bardzo ważnym, a wręcz nieodzownym, etapem uznania kompetencji kandydata do otrzymania certyfikatu jest odbycie przez niego stażu. Wydaje się, że nawet kilkumiesięczny staż jest niezastąpiony. Zawód terapeuty należy do grupy zawodów specyficznych, które wymagają kontaktu z klientem/pacjentem, dlatego zdobycie podstawowego doświadczenia zawodowego w sposób teoretyczny jest po prostu niemożliwe.
Staż mógłby odbywać się w szpitalach, ośrodkach terapii, placówkach pedagogicznych i innych odpowiednich ku temu miejscach, akredytowanych przez odpowiednią komisję. Wskazane jest, aby kandydat oprócz szlifowania umiejętności terapeutycznych, uczył się także współpracy z innymi członkami zespołu terapeutycznego, miał możliwość zapoznania się ze specyfiką prowadzonych przez nich działań, jednym słowem – uczył się jak być integralną częścią zespołu terapeutycznego pracującego z danym klientem/pacjentem.
Aby staż mógł spełnić swoją rolę i podnosić umiejętności zawodowe, powinien być połączony z superwizją. Zapewnienie z jednej strony nadzoru nad działaniami stażysty, a z drugiej strony umożliwienie mu konsultacji i otrzymania porady u doświadczonego terapeuty jest bezcenne. Można spotkać się z zarzutem, że w Polsce nie ma warunków do superwizji ponieważ istnieje problem z dostępem do dobrze przygotowanych, doświadczonych terapeutów, którzy mogliby pełnić rolę superwizora. Rzeczywiście może to być szczególnie trudne dla osób decydujących się na odbywanie stażu w mniejszych miejscowościach, choć także i w dużych miastach bywa z tym różnie. Na szczęście w obecnych czasach powszechnie dostępna jest technika umożliwiająca rejestrację prowadzonych sesji a następnie konsultowanie się ze specjalistami poprzez Internet, co stanowi jeden z pomysłów na efektywne rozwiązanie tych problemów. Muszę przyznać, że moją pracę z pacjentami nadzoruje superwizor w Wielkiej Brytanii, ja natomiast w Polsce pełnię rolę superwizora dla moich studentów, dbając o ich rozwój oraz jak najlepsze wykonywanie przez nich zadań muzykoterapeuty. Mam dzięki temu możliwość zobaczenia ich w naturalnej sytuacji terapeutycznej (nie zaś jedynie w sztucznych warunkach ćwiczeniowych na uczelni), poznania sposobów reagowania każdego z nich, umiejętności interpersonalnych w pracy z klientem, umiejętności przystosowawczych, etc. – jednym słowem dostrzeżenia tego, co wykracza poza wiedzę zdobywaną na studiach, a co jest przecież ogromnie ważne w zawodzie terapeuty. Superwizja daje realne korzyści dla wszystkich – pacjenta, który zyskuje większą pewność co do fachowości prowadzonych z nim działań; studenta, który otrzymuje wsparcie i porady osoby z większym doświadczeniem; a także superwizora, który ma szansę obserwować początkujących (i nie tylko!) muzykoterapeutów w praktycznym działaniu oraz indywidualnie, a przez to bardziej trafnie wspierać rozwój każdego z nich.
Dopiero na tym etapie można byłoby przystąpić do końcowej weryfikacji wiedzy oraz umiejętności absolwenta danego kursu/studiów. Powołanie niezależnej Komisji Certyfikacyjnej zwiększałoby gwarancje, że osoba otrzymująca dyplom ukończenia studiów/kursu rzeczywiście posiada odpowiednie kompetencje. Aby zapewnić pełny obiektywizm, Komisja Certyfikacyjna musi być ciałem złożonym ze uznanych specjalistów i nie może wywodzić się z środowiska jednej uczelni. Końcowa weryfikacja może być prowadzona w formie egzaminu certyfikacyjnego, który powinien składać się zarówno z pytań sprawdzających wiedzę, jak również z przedstawienia przez muzykoterapeutę studium przypadku w postaci nagrań sesji prowadzonych przez niego z danym klientem/pacjentem lub grupą. W ramach analizy studium przypadku, kandydat na certyfikowanego muzykoterapeutę musiałby wykazać się umiejętnością rozumienia i rzetelnego uzasadnienia obserwowanych działań.
Otrzymanie certyfikatu potwierdzającego nabycie przez terapeutę określonych kompetencji jest ważnym punktem w jego rozwoju profesjonalnym / zawodowym, ale absolutnie nie może stanowić jego ostatniego etapu. Certyfikat wydawany byłby na określony czas, który proponuję wzorem większości krajów ustalić na 5 lat. W tym czasie certyfikowany terapeuta miałby obowiązek stałego rozwijania swoich umiejętności i poszerzenia wiedzy, czemu służyłby system doszkoleń, warsztatów, konferencji i kursów. Certyfikowany terapeuta musiałby w ciągu 5 lat zgromadzić określoną liczbę punktów, które przyznawane byłyby za udział w wyżej wymienionych formach doszkalania oraz za publikacje. Po zgromadzeniu odpowiedniej liczby punktów oraz przy braku negatywnych uwag odnośnie wykonywania pracy przez danego terapeutę, proces recertyfikacji, czyli przedłużenia ważności certyfikatu na kolejne 5 lat, odbywałby się automatycznie.
Jest jeszcze jeden ważny element dobrze funkcjonującego systemu uznawania kwalifikacji zawodowych. Jest nim terapia własna kandydata na terapeutę. Najlepszym rozwiązaniem byłoby, aby proces terapii rozpoczynał się jeszcze w czasie studiów, lub – w wyjątkowych sytuacjach – tuż po ich zakończeniu. Uwzględniałby również sesje w modelu terapii, jaki reprezentuje dany terapeuta, o ile program obejmowałby możliwość specjalizacji w danym modelu terapii. O korzyściach płynących z uczestniczenia w terapii można dyskutować bardzo długo. Wspomnę tutaj tylko, że poza możliwością uzyskania lepszego wglądu, uporządkowania własnego życia wewnętrznego, daje ona również bardzo ważną sposobność przeżycia tego, czego doświadczają pacjenci/klienci, możliwość lepszego zrozumienia ich odczuć i reakcji.
W celu wprowadzenia w życie przedstawionego projektu systemu należy powołać dwa organy: Radę Programową (zespół ekspertów ds. kształcenia) oraz Komisję Certyfikacyjną, której zadaniem będzie nie tylko egzaminowanie, ale przede wszystkim opracowanie testów i zadań, które wiedzę i umiejętności kandydata będą rzetelnie weryfikowały. W skład obu organów powinni wchodzić specjaliści z różnych ośrodków w Polsce, choć warto byłoby również rozważyć – przynajmniej na początkowym etapie wprowadzania systemu w życie – współpracę ze specjalistami z zagranicy, z osobami, które mają większe doświadczenia w tym względzie. Myślę, że już czas zrozumieć, że dzięki międzynarodowej współpracy polska muzykoterapia może jedynie zyskać.
Pojawia się pytanie kto miałby nadzorować wprowadzanie takiego systemu w Polsce? Jego wdrożenie wymaga współpracy wielu specjalistów i stowarzyszeń, w czym z pewnością pomocne byłoby stworzenie konsorcjum, w skład zarządu którego wchodziliby reprezentanci poszczególnych stowarzyszeń działających w Polsce. Jako silny monolit, konsorcjum mogłoby reprezentować wszystkie stowarzyszenia „na zewnątrz”, w rozmowach z przedstawicielami rządu i NFZ. Byłoby też odpowiedzialne za powołanie i funkcjonowanie Rady Programowej oraz Komisji Certyfikacyjnej.
Do przedstawionego tutaj projektu należy opracować projekt ustawy. Jednak nawet brak ustawy, która zadba o interesy muzykoterapeutów i ich klientów, nie stoi na przeszkodzie, aby system taki zacząć wdrażać. Wzorem Wielkiej Brytanii, która jako jeden z trzech krajów w Europie ma ustawę o zawodzie muzykoterapeuty, należy zacząć od zadbania o standardy „wewnętrzne”, a dopiero w drugiej kolejności złożenie wniosku o uznanie ich „na zewnątrz”, czyli przedstawienie organom ustawodawczym projektu ustawy, która dawałaby prawne zabezpieczenie stworzonego systemu. Rozpoczynanie od wymagania zabezpieczenia interesu muzykoterapeutów przez rząd, bez wymagania od nas samych, jest drogą na skróty. Dopóki ustawa taka nie weszłaby w życie, pozytywna weryfikacja na egzaminie certyfikacyjnym decydowałaby nie o tym, czy absolwent danego kursu lub studiów mógłby pracować jako muzykoterapeuta (bo tego prawnie nie można mu zabronić), ale o tym by osoba taka była wyróżniana i promowana, podobnie jak ma to miejsce np. w USA, gdzie certyfikowani terapeuci mają prawo używania przy swoim nazwisku określenia „Board Certificated” (posiadający certyfikat). Zmierzam do tego, aby każda osoba chcąca skorzystać z pomocy muzykoterapeuty mogła osobiście dokonać wyboru czy chce poddać się terapii u absolwenta kursu / studiów, czy woli pójść na terapię do osoby pozytywnie zweryfikowanej przez grupę bezstronnych specjalistów – niezależnych od uczelni, która wydała dyplom ukończenia kursu/studiów. Należy jednak dążyć do sytuacji, kiedy tylko certyfikowani muzykoterapeuci będą mogli być zatrudniani w placówkach medycznych czy terapeutycznych.
Zaproponowany system, oparty na sprawdzonych już wzorcach, ma sens jedynie wtedy, jeśli zadbamy o jakość kształcenia i zbudujemy system doszkoleń. Inaczej możemy doprowadzić do niebezpiecznej sytuacji, kiedy otrzymanie certyfikatu staje się dla niektórych osób celem samym w sobie, zwalniającym z konieczności ciągłego kształcenia się i doskonalenia swojego warsztatu. Stoi to w opozycji do głównego celu certyfikacji, jakim jest budowanie profesjonalnej kadry terapeutów oraz podnoszenie prestiżu zawodu.
            Zaprezentowany system jest jedynie projektem, pewnym ideałem, do którego należy dążyć jeśli muzykoterapeuci chcą oczekiwać uznania ich kwalifikacji przez instytucje medyczne oraz rządowy system finansujący różne formy terapii (NFZ). Jego wprowadzenie musi być poprzedzone odpowiednim czasem przygotowań.
Na koniec wspomnę o obecnych na świecie trendach. Otóż coraz wyraźniej uwypuklają się różne metody i podejścia w muzykoterapii, co przekłada się na proces kształcenia muzykoterapeutów zakładający możliwość specjalizowania się w konkretnym modelu pracy. Funkcjonują na całym świecie kursy, szkolenia, studia przygotowujące muzykoterapeutów kreatywnych, analitycznych, psychoterapeutów muzycznych etc. Wydaje się istotne, aby dobry muzykoterapeuta miał orientację we wszystkich najważniejszych modelach muzykoterapii, nawet jeśli na co dzień specjalizuje się on głównie w jednym podejściu. Daje to możliwość możliwie najefektywniejszego dopasowania oddziaływań muzykoterapeutycznych do problemu z jakim przychodzi klient i wykorzystaniu tych elementów z różnych podejść, które są w danej sytuacji najwłaściwsze. Dostrzec tutaj można podobieństwo do procesu przygotowania lekarza specjalisty, który musi najpierw ukończyć studia medyczne dające wiedzę ogólną, a dopiero potem może przystąpić do robienia specjalizacji. Dlatego też model studiów muzykoterapii bazujący na podziale 3 + 2 wydaje się być optymalny, przy założeniu, że studia licencjackie poświęcone zostaną zgłębianiu podstaw muzykoterapii, z uwzględnieniem różnych modeli i orientacji teoretycznych, zaś uzupełniające, 2-letnie studia magisterskie mogłyby stać się bardziej specjalistyczne. Ten model edukacyjny mógłby odnosić się także do poziomów praktyki muzykoterapeutycznej, gdzie student studiów licencjackich poznawaliby przede wszystkim metody i techniki pracy na poziomie muzykoterapii jako terapii aktywnej, zaś etap studiów magisterskich koncentrowałby się na kształceniu w pracy na poziomie muzykoterapii wglądowej, tak z celami reedukacyjnymi, jak i rekonstrukcyjnymi. Prace nad przygotowaniem i wdrożeniem w Polsce takiego modelu kształcenia prowadzone są przez Polskie Stowarzyszenie Terapii Przez Sztukę przy współpracy z Uniwersytetem Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie oraz uczelniami z krajów Unii Europejskiej (w Polsce ich koordynatorem jest autor niniejszego tekstu). Ich rezultatem ma być powstanie międzynarodowej sieci uczelni oferujących, oprócz ogólnej wiedzy z muzykoterapii, także możliwość zdobycia uprawnień z zakresu wybranych modeli muzykoterapii.
Dr Krzysztof Stachyra – muzykoterapeuta, nauczyciel wychowania muzycznego, doktor nauk humanistycznych w dziedzinie pedagogiki. Pracownik naukowo-dydaktyczny w Zakładzie Muzykoterapii i Edukacji Muzycznej UMCS w Lublinie. Przewodniczący Zarządu Głównego Polskiego Stowarzyszenia Terapii Przez Sztukę. Współredaktor międzynarodowego journalu muzykoterapeutów “VOICES” wydawanego przez Uniwersytet Bergen w Norwegii. Członek Komisji ds. Edukacji i Szkolenia Muzykoterapeutów Światowej Federacji Muzykoterapii (Commission on Education and Training, WFMT).Współpracuje z Amerykańskim Stowarzyszeniem Muzykoterapeutów (AMTA), The Nordoff-Robbins Music Therapy Center w Londynie i Nowym Jorku, ośrodkiem terapii dzieci autystycznych Giant Steps w USA oraz muzykoterapeutami z Anglii, Irlandii, Francji, Niemiec i Litwy. Po cyklu treningów w Therapeutic Arts Institute w Chicago, Irlandii i Wielkiej Brytanii jest na etapie finalizacji procesu uzyskiwania tytułu psychoterapeuty muzycznego w metodzie Guided Imagery and Music (GIM).
Kontakt: muzykoterapia@wp.pl
  1. Marta at 10:15

    Bardzo cenny artykuł. Moje doświadczenia w USA właśnie do takich samych wniosków mnie doprowadziły. Certyfikacja to jedyny sposób na to, by uczynić naszą wyjątkową dyscyplinę jeszcze bardziej wiarygodną a co za tym idzie – powszechną. Prowadzenie rzetelnych badań naukowych byłoby kolejnym krokiem. Wielu ludzi interesuje się tym czym jest muzykoterapia, co również pomoże w rozwoju.

  2. m_pearl at 21:33

    Jestem absolwentem studiów podyplomowych z Muzykoterapii z elementami arteterapii. Jak wiele osób mających styczność z tą dziedziną nauki mam bogatą przeszłość z innych kierunków studiów. Zauważyłem, że wiele osób (koleżanek, kolegów) jest mocno zainteresowanych sformalizowaniem, a raczej zalegalizowania zawodu Arteterapeuty, w tym Muzykoterapeuty. Jednocześnie widać jakiś lęk i obawę innych osób przed tymi zmianami jakie mogą je dotknąć ze względu na już wykonywaną praktykę zawodową – Czy posiadam odpowiednie kwalifikację, aby otrzymać Certyfikat? Czy spełniam wszystkie wymagania, aby dalej prowadzić tą aktywność zawodową? itd. itp.
    System Certyfikacji o którym pisze dr. K. Stachyra dawałby równe szanse tym, co już pracują jako Arteterapeuci oraz wszystkim “młodym” studentom, ale także doświadczonym terapeutom.
    W tak wolnej przestrzeni i zawieszeniu w jakim obecnie trwamy tracą na tym przede wszystkim inni ludzie, nasi klienci i podopieczni, którym defacto powinniśmy służyć swoją profesjonalną pomocą. Brak ustalonych zasad, reguł i programów nauczania powoduje wytwarzanie sporej ilości fikcyjnych kierunków, a tym samym terapeutów z dyplomem ukończonego kursu czy nawet kierunku studiów podyplomowych.
    Refleksja i zasady moralne każdego z nas stają się w tym przypadku wyznacznikiem tego, jak kreujemy zawód i obraz Muzykoterapeuty. Ale czy naprawdę tylko na tym można polegać?

    Osobiście bardzo chętnie poprę wniosek dotyczący Certyfikacji i pomimo zauważanych braków formalnych czy programowych będę uważał to za słuszną decyzję, a jednocześnie zmotywuje mnie to do osiągnięcia wymaganego profesjonalnego poziomu pracy z innymi potrzebującymi ludźmi.

  3. Zuzanna at 15:07

    Bardzo ciekawy artykuł 😉 Ja tematyką arteterapii interesuje się już od dawna, zrobiłam też studia podyplomowe z tego zakresu na WSKZ. Całość była online więc mogłam wdrażać się w świat arteterapii kiedy tylko chciałam 🙂 Samą pracę bardzo lubie i cenie, daje możliwość szerszego poglądu na otaczającą nas rzeczywistość.

    • Ewa at 20:35

      Część Zuzanna,
      Planuję podjąć studia w tym zakresie. Co sądzisz o programie uczelni, którą skończyłaś?

Skomentuj m_pearl Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *