Wydział Rzeźby i Działań Przestrzennych, Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu,
Instalacja „Spirala przemiany” wraz z warsztatami stanowiącymi jej integralną część miały miejsce na gnieźnieńskim rynku podczas Królewskiego Festiwalu Artystycznego w dniach 11-13 maja 2012 roku. Wzięli w niej udział mieszkańcy Gniezna, przyjezdni goście z różnych stron Polski oraz pacjenci Wojewódzkiego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych ze szczególnym uwzględnieniem uczestników zajęć Pracowni Terapii przez Sztukę. Wśród podstawowych, obok artystycznych celów należy wymienić przede wszystkim oddziaływanie terapeutyczne na osoby biorące w nim udział włączając samego autora projektu. Oprócz tego chodziło o zbadanie relacji pomiędzy sferą publiczną, jaką w tym przypadku była przestrzeń starego rynku w centrum Gniezna, a sferą intymną, jaką w założeniu miał być spiralny labirynt umieszczony we wnętrzu sferycznej konstrukcji. Najważniejszym wizualnym celem była próba namalowania na niej przeżyć towarzyszących przy wędrówce labiryntem.
„Spirala przemiany”(początek), płótno+ pręty stalowe+ kamienny labirynt, R. Bartel, 2012
„Spirala przemiany”(początek), płótno+ pręty stalowe+ kamienny labirynt, R. Bartel, 2012
Instalacja składała się z konstrukcji sferycznej o średnicy dziewięciu i wysokości czterech metrów, w której wnętrzu ułożony z kamieni został spiralny labirynt. Można było podążać do jego wnętrza, co według Junga oznaczać ma inwolucję do podświadomości oraz wychodzić z niego ku świadomości. Po przejściu każdy z uczestników za pomocą pędzli i farb mógł spróbować zwizualizować doznania, jakich doświadczył podczas tej medytacyjnej drogi na powierzchni sfery tworzącej zewnętrzne ściany. Sam autor współtworzył tą kompozycję oraz służył pomocą intelektualną i warsztatową. Na koniec powstał, więc obiekt odzwierciedlający duchowe poszukiwania i przemiany mieszkańców Gniezna, odwiedzających festiwal gości i pacjentów. Ostatnim i niezwykle istotnym elementem projektu była próba uświadomienia sobie procesu przemijania, ulotności i w gruncie rzeczy iluzyjności bytu we wszelkich jego przejawach. Pod koniec ostatniego dnia festiwalu cała konstrukcja została podpalona przez autora i w zamierzeniu miała ulec całkowitej destrukcji.
„Spirala przemiany”(od wewnątrz), płótno+ pręty stalowe+ kamienny labirynt, R. Bartel, 2012
Idea warsztatu i instalacji oparta była na prastarej i archetypowej symbolice światła i ciemności, koła i krzyża oraz spirali, jako drogi do poznania i uzyskania samoświadomości. Koło to jeden z najstarszych symboli ludzkości związany z bóstwami solarnymi i ogniskiem rozświetlającym niebezpieczne ciemności nocy. Jest również połączeniem kwadratu lub krzyża wpisanego w koło. Figury te spaja punkt centralny, który jest zarówno początkiem, jak i końcem układu będącego archetypowym symbolem całości i pełni, używanym na całym świecie. Jako symbol integracji człowieka z kosmosem, bogami i samym sobą mandala ma trzy, podstawowe wymiary: makrokosmiczny, mikrokosmiczny i społeczny? Mandala ukazuje wszystkie te obszary rzeczywistości, jako przejaw procesu zmian poddanego:
– prawu przyczyny i skutku,
– prawu cykliczności,
– prawu dziedziczenia oraz przekazywania wzorców dalszym pokoleniom.
Symbolika koła zawsze wiązała się z najważniejszymi i najbardziej uświęconymi miejscami kultu. W chrześcijaństwie kolisty labirynt oznaczał drogę pielgrzyma-człowieka do Chrystusa (np. labirynt z katedry w Chartres).
Jedną z najbardziej charakterystycznych cech symbolu jest to, że położony on jest w miejscu przecięcia się dwóch płaszczyzn bytu i odsyła nas z jednej do drugiej. Polega na połączeniu obrazu i tego, co się na nim znajduje (sfera racjonalna) ze sferą duchową postrzeganą intuicyjnie. Dzięki transcendowaniu ze sfery rozumu do sfery pojęć wyższych i na odwrót nie daje się poznać rozumowo. Postać i idea przenikają się nawzajem stając się lustrzanym odbiciem. Wchodząc w labirynt wkraczamy w to lustrzane odbicie, co otwiera dostęp do podświadomości i dzięki temu może dojść do ujawnienia naszego prawdziwego oblicza. Jak pisze Manfred Lurker: „W świecie możemy dostrzegać tylko to, co sami nosimy w sobie; „roz-poznawać” znaczy właściwie tyle, co poznawać, jest to ponowne poznawanie zewnętrznych zjawisk, o których istnieniu wiedziało się już w głębi duszy lub które (utworzone wcześniej
w nieświadomości) człowiek uświadamia sobie w trakcie rozpoznawania” i dalej: „Myślenie symboliczne przywraca związek pomiędzy dwiema połówkami świata: światem wewnętrznym i zewnętrznym; własne Ja staje się odzwierciedleniem wszechświata (mikrokosmosem), a to z kolei powiększonym odbiciem samego siebie (makrokosmosem)” (Lurer 1994, s. 29).
„Spirala przemiany”(od wewnątrz), płótno+ pręty stalowe+ kamienny labirynt, R. Bartel, 2012
„Spirala przemiany”(od wewnątrz), płótno+ pręty stalowe+ kamienny labirynt, R. Bartel, 2012
Spiralny labirynt odwołuje się do rytuału inicjacyjnego związanego z ruchem, podążaniem drogą i tańcem. Jest on formą duchowej i życiowej inicjacji człowieka związanej z pokonywaniem przeszkód, demona, kreteńskiego Minotaura. Jest tańcem żurawia (geranos), który wykonywany ciemną nocą w przeciwnym kierunku do biegu słońca odzwierciedlał zawiłe korytarze kreteńskiego labiryntu i schodzenie ku śmierci. Druga część tańca odbywała się już w kierunku zgodnym z wędrówką słońca, ku wyjściu i ku ponownym narodzinom. Jest także obrazem drogi życiowej człowieka podpatrzonej w ruchu ciał niebieskich. Spirala prawoskrętna oznacza rozwój i dzienną wędrówkę słońca po niebie. Natomiast lewoskrętna odnosi się do powrotu do źródła i nocną, „podziemną” drogę słońca. Ludzie dawnych kultur byli tego na tyle świadomi, że każdy etap ich życia wiązał się z jakimś aktem rytualno-inicjacyjnym. Służyły one integracji różnych aspektów ludzkiej jaźni, której siłą stawał się zakorzeniony w zbiorowej podświadomości archetyp mandali.
W życiu każdego człowieka wielokrotnie zmagamy się z trudnymi chwilami i doświadczeniami, z niewiadomą, z ciemnością, z tajemnicą, która z jednej strony ma siłę przyciągania, ale z drugiej jest związana z najbardziej chyba pierwotnym lękiem przed nicością i zagładą, lękiem przed dokonaniem wyboru. Chcąc nie chcąc wkraczamy do labiryntu nieświadomości, odwołujemy się do utajonych przeczuć, kontaktujemy się z emocjami w ciele i z intuicją. Często towarzyszy temu ból i cierpienie, które związane jest z dostrzeżeniem własnych granic, ułomności, kompleksów, ze wstydem, niepewnością i poczuciem winy. Spotykamy się z obrazem własnych ograniczeń, widokiem wewnętrznego demona, którego musimy pokonać.
W sensie psychofizjologicznym podążanie labiryntem to kontaktowanie się z możliwie wszystkimi ośrodkami w mózgu, co ze względu na jego niezmiernie skomplikowaną budowę i funkcjonowanie można z powodzeniem przyrównać do najbardziej zawiłego „superlabiryntu”. Schodzenie w jego mityczne głębiny można utożsamiać z odwoływaniem się i skrupulatnym przeszukiwaniem coraz to niższych i bardziej pierwotnych poziomów przetwarzania informacji w poszukiwaniu satysfakcjonującego rozwiązania. Nie jest to jednak ani łatwe, ani bezbolesne, bo konfrontując się z informacjami zawartymi w różnych rodzajach pamięci długotrwałej otrzymujemy wiele, niejednokrotnie sprzecznych danych, które wymagają scalenia i podjęcia decyzji na poziomie świadomym. Nie od rzeczy będzie przywołanie w tym momencie Rilkego z „Księgi godzin”:
„Kto życia swego sensów sprzecznych wiele
godzi i łączy w sensownej całości,
ten się pozbywa
z pałacu hałaśliwych gości.”
Przy wejściu do labiryntu umieszczony został krótki tekst wyjaśniający ideę projektu. Był on również umieszczony w przewodniku festiwalowym rozdawanym na ulicach miasta. Oprócz tego autor osobiście wprowadzał w problematykę osiągania samoświadomości, w metody kontaktowania się z różnorodnymi aspektami własnej osobowości i sposoby uzyskiwania lepszego wglądu. Efektem takich działań może być próba poszukiwania możliwości pozytywnej zmiany, osobistego rozwoju oraz lepszego radzenia sobie z problemami. Pozwala to lepiej kierować własnym zachowaniem, rozwijać umiejętności interpersonalne i podnosić samoocenę. Samoświadomość jest też podstawą rozwoju inteligencji emocjonalnej. Jak pisze Daniel Goleman oznacza ona, że „W tym stanie autorefleksyjnej świadomości umysł obserwuje i bada samo doświadczenie, włącznie z emocjami” (Goleman 1997, s. 86).
We współczesnej psychoterapii jednym ze sposobów uzyskiwania samoświadomości jest praktyka Mindfulness. Określenie to pochodzi od angielskiego przymiotnika „mindful”, co w przybliżeniu oznacza „uważny”, „troskliwy”, „dbający”. Chodzi tutaj o stan „czujnego” umysłu wrażliwego na wszelkiego rodzaju bodźce i sygnały płynące zarówno ze świata zewnętrznego, jak i wewnętrznego. Polega na skupieniu uwagi na teraźniejszości i świadomym byciu w każdym momencie swojego życia. Inaczej mówiąc: „to świadomość, która wyłania się, gdy rozmyślnie i bez osądzania zwracamy uwagę na rzeczywistość chwili bieżącej, zwanej teraz” (Williams i in. 2009, s. 72).
Podstawowym doświadczeniem koniecznym w medytacji jest uważna świadomość własnego oddechu. Oddech i związane z nim tętno oraz miarowe bicie serca są nie tylko podstawowym rytmem biologicznym odzwierciedlającym nasz stan fizyczny, ale również wewnętrznym zegarem odmierzającym upływający czas. Dzięki dostępnej łatwości spostrzegania zmian zachodzących w sposobie i rytmie naszego oddechu możemy dokładnie obserwować stan naszego ciała, umysłu i rodzaj przeżywanych uczuć. Oddech jest też początkiem i końcem naszego istnienia. Dzięki prostemu do zaobserwowania odczuwaniu własnego oddechu możemy być pewni, że jeszcze żyjemy. Jeśli nam go zabraknie to już po paru minutach nastąpią nieodwracalne zmiany w mózgu. Medytacja oddechu jest drogą po której możemy swobodnie przechodzić z nieświadomości ku świadomości.
Jeszcze jedną praktyką, którą od czasów starożytnych stosowano wraz z oddychaniem jest uważne chodzenie. Polega ono na skupieniu własnej uważności na doznaniach płynących ze stóp, nóg i odczuwaniu całego poruszającego się ciała oraz zintegrowaniu ich z świadomym oddychaniem[4]. Można to było z powodzeniem wykorzystać podczas chodzenia w spiralnym labiryncie. Byłby to wtedy rodzaj medytacyjnego tańca, dzięki któremu można podążać do własnego wnętrza, a później wychodzić z niego ku świadomości.
To co chyba zaskoczyło autora najbardziej to, że im młodsi byli uczestnicy wędrówki tym chętniej i dłużej podążali w labiryncie. Najbardziej medytacyjną wędrówkę upodobały sobie małe dzieci w wieku od półtorej do mniej więcej trzech, czterech lat, które przemierzały drogę wielokrotnie tam i z powrotem. Równocześnie jednak były one w mniejszym stopniu zainteresowane tworzeniem obrazu na zewnętrznych ścianach instalacji. W kolejnej grupie dzieci w wieku od czterech do kilkunastu lat traktowały wewnętrzny labirynt bardziej w konwencji zabawowej, czasami nawet sportowej, biegając wielokrotnie na wyścigi. Jednocześnie były bardzo zaangażowane w mieszanie farb i tworzenie obrazów. Większa część z nich do tego aktu pochodziła w dużym skupieniu i ze sporym zaangażowaniem, ale z czasem, szczególnie wśród starszych chłopców zaczęły dominować elementy zabawowe, czysto ekspresyjne przejawiające się w spontanicznym chlapaniu farbami na możliwie dużej powierzchni. Chwilami, ze względów bezpieczeństwa autor musiał ograniczać pole tego działania.
Być może ze względu na publiczny charakter i dużą aktywność mniejszych dzieci starsze nastolatki w wieku około dwunastu do około osiemnastu lat brały znacznie mniej aktywny udział zarówno w wędrówce labiryntem, jak również w akcie tworzenia. Dopiero starsza młodzież zaczynała aktywniej włączać się w przygotowany projekt. Niejednokrotnie wiązało się to również z rozmowami na temat znaczeń, używanej symboliki, odniesień kulturowych, religijnych, filozoficznych, czy w końcu psychologicznych i arteterapeutycznych. Osoby dorosłe i starsze sporadycznie przechodziły labirynt i niechętnie włączały się w akt malowania.
Nieoczekiwanym dodatkowym efektem wizualnym okazały się kolejno nawarstwiające się obrazy. Te powstałe przed południem były częściowo zamalowywane przez uczestników, którzy pojawili się popołudniu lub wieczorem. Z kolei te były zakrywane obrazami powstającymi następnego dnia. Stworzyło to sytuację, kiedy to z zewnątrz widoczne były odmienne obrazy od tych, które ujawniały się po wejściu do wnętrza.
„Spirala przemiany”(koniec), płótno+ pręty stalowe+ kamienny labirynt, R. Bartel, 2012
Jak się wydaje nieco gorzej było z lokalizacją całego projektu. W pierwotnej wersji miał on odbywać się w zacisznym i skłaniającym do refleksji miejscu pomiędzy gnieźnieńską katedrą, a muzeum archidiecezjalnym. Jednak ze względów organizacyjnych został on przeniesiony na rynek główny, przez co, zdaniem autora, nabrał bardziej widowiskowego charakteru, ale być może stracił nieco na swojej arteterapeutycznej funkcji. W nowym miejscu było też możliwe podpalenie całej mandali wieczorem, na zakończenie festiwalu. Jednak tutaj czekała wszystkich mała niespodzianka. Otóż ze względu na przelotne deszcze padające w ciągu dnia i grubą warstwę nie do końca wyschniętej farby, pomimo polania całości łatwopalnymi substancjami (podpałka do grila, a później nawet benzyna) całość nie zamierzała poddać się niszczącej sile ognia i czasu i nie chciała spłonąć. Paradoksalnie może świadczyć to o ponadczasowości i nieprzemijalności archetypu.
„Spirala przemiany”(podczas próby spalenia), płótno+ pręty stalowe+ kamienny labirynt, R. Bartel, 2012
„Spirala przemiany”(podczas próby spalenia), płótno+ pręty stalowe+ kamienny labirynt, R. Bartel, 2012
Podsumowując cały projekt należy stwierdzić, że w znacznym stopniu spełnił on większość zakładanych celów. Być może następnym razem należałoby jeszcze raz przemyśleć i wybrać bardziej odosobnione miejsce? Szczególnie w sytuacji gdyby w założeniu miała by to być praca z określoną grupą terapeutyczną. Wtedy, jak stało się to w Pracowni Terapii przez Sztukę w Dziekance, należałoby poprzedzić uważne podążanie w labiryncie serią praktyk medytacyjnych, takich, jak np. uważne oddychanie, słuchanie, patrzenie, chodzenie i oczywiście skanowanie ciała.
„Wchodzenie do labiryntu życia”, akryl, 50×35 cm, Wojciech M., 2012
„Wychodzenie z labiryntu życia”, akryl, 50×35 cm, Wojciech M., 2012
Goleman D. (1997). Inteligencja emocjonalna. Poznań: Media Rodzina.
Kabat-Zinn J. (2009). Życie piękna katastrofa. Warszawa: Wydawnictwo Czarna Owca, Instytut Psychoimmunologii.
Lurer M. (1994). Przesłanie symboli. Kraków: Wydawnictwo Znak.
Williams M., Teasdale J., Segal Z., Kabat-Zinn J. (2009). Świadomą drogą przez depresję. Wolność od chronicznego cierpienia. Warszawa: Wydawnictwo Czarna Owca.
Kontakt z autorem:
Wydział Rzeźby i Działań Przestrzennych, Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu,
al. Marcinkowskiego 29, 60-967 Poznań,
Dodaj komentarz