Stawiamy znaki na drodze – Agnieszka Krzep

Agnieszka Krzep

 

Stawiamy znaki na drodze

 

Kto mi związał ręce

stawiam znaki na drodze

ten oznacza ptaka
ten niebo
ten oznacza ptaka
bez nieba
bez skrzydeł
bez oka

to nie są ręce złożone do lotu

 

Takimi właśnie słowami – wierszem Tadeusza Różewicza – rozpoczął się spektakl przedstawiony 16 maja 2013 roku na deskach Sceny Galeria Teatru Ateneum w Katowicach. Wykonawcami spektaklu byli studenci I i II roku specjalności muzykoterapia Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego. Pierwsze słowa były zarazem… ostatnimi, gdyż z założenia formuła spektaklu odbiegała znacznie od „tradycyjnego” kształtu przedstawień teatralnych. Było to widowisko składające się z mozaiki ruchu, świateł i muzyki – najbardziej uniwersalnych nośników emocji i wrażeń.

Intuicyjnie zdajemy sobie sprawę z tego, że najtrudniejszych i najważniejszych kwestii w naszym życiu czasem wręcz „nie da się” opisać werbalnie. Tam, gdzie słowa okazują się niewystarczające z pomocą przychodzą ludziom gesty, mimika, a także sztuka, na przykład niezwykła „moc” dźwięków.

Wspomniany spektakl bazował wyłącznie na przekazie niewerbalnym. Był swoistą próbą nawiązania relacji z widzami dzięki komunikatorom innym niż słowa: mowie ciała i wytworom sztuki. Media te niejako naturalnie pokonują bariery pomiędzy ludźmi: językowe, wiekowe, społeczne. Dzięki uniwersalności przekazu i jednocześnie indywidualnemu, subiektywnemu odbiorowi, jaki zawsze towarzyszy sztuce, możliwe było dotarcie do wszystkich członków widowni (a byli wśród nich także obcokrajowcy).

Nad tworzeniem spektaklu i przygotowaniami do jego przedstawienia czuwała prof. Katarzyna Krasoń. Konstruowanie tego typu widowisk jest stałym elementem pracy studentów muzykoterapii w katowickiej uczelni, wkomponowanym w tok prowadzonego przez nią przedmiotu arteterapia. Jak sama nazwa wskazuje, przedmiot ten skupia się głównie na nauce i przeżywaniu procesu terapeutycznego przy zastosowaniu różnych rodzajów sztuki a także łączeniu ich ze sobą. W przypadku większości działań także tych teatralnych – najistotniejszy nie jest efekt końcowy, spektakl, lecz sam proces jego powstawania. Studenci nie otrzymują gotowego scenariusza, lecz jedynie inspirację w postaci tekstu literackiego (w tym przypadku przytoczony na początku wiersz T. Różewicza). Tak rozpoczyna się kilkumiesięczna praca, polegająca na indywidualnym interpretowaniu danego „źródła” przez każdego studenta i przekodowywaniu odkrywanych znaczeń na język ruchu, dopasowaniu fragmentów muzycznych i warunków scenicznych, ostatecznie łączenie w spójną całość.

Co ciekawe, przez pierwsze etapy tworzenia spektaklu studenci poszczególnych lat pracowali zupełnie niezależnie. Interpretowali tekst dwoma odmiennymi drogami:

– studenci I roku na podstawie wiersza i zaproponowanych przez prowadzącą  fragmentów muzycznych tworzyli jednoosobowe etiudy aktorskie;

–  studenci II roku najpierw tworzyli malarską interpretację tekstu i wysłuchiwanej podczas malowania muzyki, a dopiero po omówieniu i skonfrontowaniu powstałych prac wspólnie starała się odnaleźć „słowa klucze” i pomysły na przekodowywanie odnajdywanych emocji na język ruchu.

W dniu występu widzowie obejrzeli zatem kilkuczęściowy seans,  z pozoru podzielony na dwie interpretacje poszczególnych grup studentów. Spektakl złączył się jednak ostatnimi częściami i uwieńczony został wspólnym finałem. Z perspektywy współtwórcy i współwykonawcy stwierdzić mogę, iż istotą tego typu sztuki terapeutycznej jest odważne zestawienie różnych spojrzeń i interpretacji. Wyłania się bowiem bardzo istotna prawda – tyle, ilu jest ludzi, tyle też jest poglądów i ocen danego zjawiska, jednak wszystkie one zebrane tworzą niepowtarzalną całość, wartościową właśnie dlatego, że jest różnorodna i niejednoznaczna.

Zaprezentowanie spektaklu dla większości studentów stało się okazją do podzielenia się doświadczeniami, przeżyciami oraz ukazania własnej osobowości.

To niesamowite uczucie stać na scenie i wiedzieć, że mogę dzielić się sercem. Wiem, że ważny jest każdy ruch mojej dłoni, bo dłoń choć tak mała – niesie z sobą wiele emocji. To był niezwykły czas  – podsumowała pracę nad spektaklem i występ współtwórczyni Agnieszka.

Z kolei Joanna (również współtworząca przedstawienie), zwróciła uwagę na wpływ tego typu działalności na relacje w grupie, wymianę poglądów i tworzenie z nich spójnej całości:

Dla mnie wspólne działanie jest czymś fantastycznym, budowanie spektaklu z zebranych znaków, przemyśleń, przeżyć w grupie umożliwia stworzenie wyjątkowego spektaklu. Jest to o wiele lepsze niż odtwarzanie czegoś gotowego, każda próba jest niepowtarzalna, każdy może wyrazić swoje zdanie, które jest akceptowane, dzięki czemu powstaje jedna całość, która ma wielu twórców.

Na podstawie wypowiedzi studentów-aktorów stwierdzić można, iż spektakl odegrał zarówno terapeutyczną jak i edukacyjną rolę, a przy tym był niezwykłym, pozytywnym doświadczeniem.

Interesujące jest, w jaki sposób widzowie odebrali i zinterpretowali to, co zobaczyli na scenie. Nie zetknęli się z samym procesem twórczym, ale stali się świadkami niepowtarzalnego i jedynego w swoim rodzaju wydarzenia. Dzięki zapoznaniu  z tekstem literackim mieli możliwość dokonania krótkiej interpretacji, odnalezienia własnych skojarzeń i odniesień do doświadczeń z życia. Następnie, w miarę oglądania spektaklu, konfrontowali swoje spojrzenie z propozycją studentów. Jak okazało się, w dużej mierze odnajdywali w innych ludziach samych siebie! Choć przed prezentacją nie padły żadne słowa wyjaśniające fabułę przedstawienia, wielu widzów znakomicie odczytywało wszelkie niewerbalne „znaki”.

Obecna tego dnia na widowni Marta opisała je w następujący sposób:

Maski… Zakładamy sobie je na twarz bądź też zakłada nam je świat. Potrzebujemy kogoś kto uskrzydli dni naszego życia. Siedząc na widowni z każdą minutą czułam się coraz bardziej zagubiona, podobnie jak postaci na scenie. Pod wpływem spojrzeń, gestów, i słów rzuconych ku rozmyślaniom na początku odkrywałam to, co mnie przytłacza. To, co chciałabym z siebie móc zrzucić. Wyzwolenie, które czułam w finale spektaklu było nie do opisania. Głębokie przeżycie, zdecydowanie mocniejsze niż się spodziewałam go po całym dniu wcześniejszego bycia “wszędzie na raz”. Dziękuję!

Przypuszczać można, iż również przeżycie tego typu spektaklu z perspektywy widza posiada terapeutycznych potencjał, oczyszczającą moc, tak jak to miało miejsce w przypadku Marty. Terapeutyczny sens ma więc zarówno tworzenie, jak i samo stykanie się ze sztuką tego typu.

Podsumowując,  spektakl w Teatrze Ateneum stał się dla wielu jego uczestników ważnym przeżyciem. Ukazał, iż również muzykoterapeuci z powodzeniem sięgać mogą w swojej pracy po inne dziedziny sztuki, przede wszystkim w procesie rozwoju osobistego, bardzo ważnego przy takim wyborze ścieżki zawodowej (życiowej?). Udowodnił, że stosowanie technik parateatralnych, tańca, malarstwa w połączeniu ze słuchaniem i interpretowaniem muzyki wyzwala silny potencjał terapeutyczny, zbudowany na integracji elementów różnych sztuk.

Opisane wyżej, zaledwie godzinne widowisko jest małym „znakiem”, „drogowskazem” ku nowoczesnemu podejściu w leczeniu, rehabilitacji, pracy pedagogicznej i wychowawczej , obejmującej również terapię sztuką. Stawiajmy kolejne!

 

O Autorze

Agnieszka KrzepAgnieszka Krzep – studentka III roku Edukacji Artystycznej w Zakresie Sztuki Muzycznej ze specjalnością Muzykoterapia Akademii Muzycznej w Katowicach oraz I roku Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach na kierunku lekarsko-dentystycznym. Prowadzi zajęcia muzyczno-plastyczne dla dzieci od 1 do 3 roku życia. Bada wpływ sztuki na wspomaganie początkowego rozwoju dziecka i wykorzystanie arteterapii we wczesnej interwencji terapeutycznej. Jest również wychowawcą kolonijnym i zajmuje się animacją czasu wolnego dzieci i młodzieży. Interesuje się wykorzystaniem potencjału muzyki we współczesnej medycynie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *